Absurd życia

Data:
Ocena recenzenta: 6/10

Premierowym pokazem filmu „Gołąb przysiadł na gałęzi i rozmyśla o istnieniu” rozpoczęła się 21. edycja Wiosny Filmów. W tym roku program festiwalu jest wyjątkowo atrakcyjny.

Złotego Lwa dla Roya Anderssona traktuję bardziej w kategorii nagrody za całokształt niż za ten jeden, konkretny tytuł. Ponieważ naprawdę nie potrafię wskazać wyraźnej, jakościowej różnicy między „Gołębiem” a poprzednimi filmami, które składają się na trylogię o „trudach bycia istotą ludzką”. Wszystkie są surrealistyczne, wypełnione absurdalnymi postaciami, utkane z epizodów, toczą się w dość powolnym tempie. Statyczne aranżacje poszczególnych scen – co szczególnie dopracowane zostało właśnie w tym najnowszym filmie Anderssona – sytuują „Gołębia” w tym samym miejscu, co arcydzieła malarstwa. Z jednej strony, tego realistycznego, modernistycznego, z drugiej – ze względu na tematykę znajduje on wiele punktów wspólnych z dziełami niderlandzkich mistrzów z pogranicza gotyku i renesansu.

Już pierwsze trzy epizody związane ze sobą tematyką śmierci stanowią esencję „Gołębia”. Sędziwy Szwed, ponury i komiczny zarazem, w stylu jakby żywcem wyjętym z kart powieści Kafki, wytyka człowieczy egoizm, małostkowość, znieczulicę. To podejście przewijać się będzie właściwie przez cały film. Pomimo niezwykłego stężenia absurdu i odrealnienia świata przedstawionego, gdzie obok siebie pojawiają się perypetie dwójki smutnych komiwojażerów w podeszłym wieku i nieudana szarża armii konnej Karola XII na Rosję (a przy tym wszystko zostało nakręcone w zamkniętym studiu), nie potrafię wyobrazić sobie kina bardziej humanistycznego. Takiego, które absolutnie w całości poświęca się człowiekowi w całym jego skomplikowaniu, barwności, wieloznaczności.

Dziś już 72-letni Roy Andersson, który pokazuje swoje filmy raz na kilka lat, kręcąc je niespiesznie i w totalnym oderwaniu od jakichkolwiek trendów, stanowi we współczesnej kinematografii osobliwość samą w sobie. Zresztą podobnie jak jego oryginalne, pełne sprzeczności filmy. Są one bowiem tak samo komiczne, jak ponure, lekkie i poważne, prawdziwe i teatralne. Szwed przygląda się gatunkowi ludzkiemu właśnie z perspektywy takiego ptaka siedzącego gdzieś w oddali, ale jednak niedaleko, przyjmując pozę klauna i mędrca jednocześnie. Człowiek w jego dziełach każdego dnia walczy z absurdem życia, poszukując sensu w chaasie codzienności. I choćby ze względu na tę wyjątkowość humanistycznego kina Anderssona, należy mu się miejsce w eksponowanym miejscu muzeum sztuki filmowej.

Zwiastun:

No i tyle dobrych słów o oryginalności filmowego świata tego reżysera (pod którymi bym się podpisał, choć Gołębia jeszcze nie widziałem), by na końcu wystawić kompletnie przeciętną ocenę? Albo dopisz co Cię u Anderssona nie kręci, albo podnieś ocenę, bo w tej chwili właściwie nie wiadomo, co o tym filmie sądzisz ;)

Właściwie to wiadomo. 6 dała więc sądzi, że film jest "po prostu dobry". :)

Dla mnie to nie jest "kompletnie przeciętna ocena", tylko taka, która mówi "dobry film". Bardzo cenię Anderssona, ale gość robi trzeci raz z rzędu film dokładnie taki sam jak dwa poprzednie. To się fajnie ogląda, ale nawet efektu zaskoczenia już nie ma:)

Przy skali 1-10 średnia arytmetyczna wynosi 5,5, czyli nie da się być bliżej przeciętnej, niż przy ocenie 6. Nawet Filmaster nie definiuje oceny 6 jako "dobrej", tylko jako "niezłą" :P

Jeśli Andersson nie obniżył lotów w tym stylu który wybrał i jeśli nie zmienił stylu na bardziej komercyjny to to musi być piękny film... Nie uznaję myślenia postępem, rozwojem w dziedzinie sztuki... Za 100 lat nikt nie będzie się zastanawiał czy Andersson się rozwijał czy nie, będziemy żałowali że tylko parę filmów nakręcił w tym stylu... A co do nagrody, może poprzednio miał godniejszych przeciwników...

A sprawdzę w sobotę...

Żeby było jasne, lubię te filmy i wszystkie są wartościowe, godne polecenia etc., ale wszystkie są też takie same. Tu nie chodzi o postęp, zmianę stylu, ale chyba ja bym chciała, by Andersson w tej formie opowiedział może już coś innego.

Coś kręcisz. "Pieśni z drugiego piętra", które były pierwsze w serii, też oceniłaś na 6, więc chyba nie jedynie znużenie tematyką jest przyczyną takiej a nie innej oceny :)

Dodaj komentarz