Cannes 2012 - dzień dziesiąty: białe limuzyny na ulicach fantomowych metropolii

Data:

COSMOPOLIS
reż. David Cronenberg
Konkurs Główny

„Cosmopolis” ukazuje na pewno niemałe, interpretacyjne możliwości napisanej prawie 10 lat temu powieści Dona deLillo, którą Cronenberg luźno przeniósł na ekran jako swoisty komentarz na temat współczesnego, postkryzysowego świata i natury kapitalizmu. Jest to raczej refleksja filozoficzna niż rzeczowa publicystyka. Młody miliarder Eric Packer obserwuje rzeczywistość zza okna swojej wypasionej, białej limuzyny, poszukując salonu fryzjerskiego w Nowym Jorku. Sytuacje, wydarzenia, ludzie – wszystko (łącznie z życiem samego Packera) wygląda z perspektywy Cronenberga i jego bohatera jak nieokiełznane źródła porażek, niepokojów, agresji, nieporozumień, które geniusz biznesu stara się ogarnąć swoim analitycznym umysłem, snując refleksje o możliwościach kapitalizmu i nie zważając na postępujący chaos wokół niego. O ile jednak przekaz filmu wydaje się być całkiem imponujący, błyskotliwy i sugestywny, o tyle sposób jego prezentacji w „Cosmopolis” okazuje się dużą pomyłką. Cronenberg w nieprzyzwoicie wręcz zdyscyplinowany, okropnie sztuczny sposób postanowił trzymać się klarownej, uporządkowanej formy filmu (przemieszczanie się z punktu A do B, „odhaczanie” kolejnych epizodów z eskapady Packera), jakby nie zauważał, że przez to ulatuje jego tempo, a film zamiast intrygować finezyjnie nuży i niecierpliwi. Pomyłką było też obsadzenie w roli zblazowanego miliardera bożyszcze nastolatek, Roberta Pattisona. Aktor wypada nieźle, gdy przychodzi mu odegrać rolę sfrustrowanego męczennika własnego statusu społecznego na tle rozprzestrzeniającego się w mieście wirusa anarchii, ale ponosi totalną porażkę, gdy postawę jego bohatera zestawia się z innymi, żywymi postaciami w filmie. Finałowa konfrontacja Pattisona z ofiarą kapitalizmu graną przez Paula Giamiattiego zakrawa na jakiś nieśmieszny żart, który Cronenbergowi po prostu nie przystoi.

Ocena: flegmatyczne 5.5/10


HOLY MOTORS
reż. Leos Carax
Konkurs Główny

Przemierzając białą limuzyną bliżej nieokreślone ulice i rejony Paryża, spędza swój dzień także Oscar, grana przez Denisa Lavanta kluczowa postać „Holy Motors”. Powracający po latach francuski reżyser Leos Carax jest autorem bodaj największej, tegorocznej, festiwalowej niespodzianki – dzieła, dzielącego i poruszającego widzów, o którym dyskutuje się tu od kilku dni, stojąc w kolejkach na kolejne seanse. Carax zrobił filmie… o filmie. Reżyser zaaranżował dziewięć scen (w sumie jest ich nawet więcej, ale kluczowych zdaje się być właśnie 9 „spotkań” w planie dnia Oscara), odnoszących się do różnych gatunków filmowych (jest tu komputerowa animacja, kino sensacyjne, dramat, a nawet musical), które łączy bohater Lavanta. Oscar, za każdym razem odpowiednio przebrany i perfekcyjnie ucharakteryzowany, to kluczowa postać każdej sceny i spoiwo konspiracyjnie łączące je ze sobą. Carax stworzył dzieło niezwykłe, bo z jednej strony nosi ono znamiona intelektualnego, kinofilskiego odlotu reżysera, wizjonera i wariata (jak niemalże ci z epoki prehistorii kina!), z drugiej – jest to pięknie nieoczywisty, szalenie niebanalny w swym surrealizmie hołd dla aktorskiej wirtuozerii oraz samego kina jako bogatej formalnie i technologicznie dziedziny sztuki.

Ocena: niezwykłe 7.5/10


THE TASTE OF MONEY
reż. Sang-soo Im
Konkurs Główny

Reżyser remake’u „Pokojówki” znów mierzy się z tematem deprawacji totalnej, w jaką pogrążają się coraz bardziej chorzy na władzę i pieniądze koreańscy krezusi. Stara się tym razem sięgać po ironiczny dowcip, po biznesową intrygę (której nawet nie stara się choćby odrobinę rozwinąć), po motyw zemsty (zawieszony już na samym początku jego zasugerowania) – wszystko na nic, bo w końcowym rozrachunku wychodzi z tego osadzone w scenografii nienaturalnego, teatralnego blichtru skrzyżowanie łopatologicznie uproszczonej interpretacji „Wall Street” z dramatami „Mody na Sukces” i „Dynastii”. Choć z drugiej strony, jako kino telewizyjne, na niezobowiązujący, czwartkowy wieczór, na pewno nieźle by się sprawdziło.

Ocena: chciwe 4.5/10


POST TENEBRAS LUX
reż. Carlos Reygadas
Konkurs Główny

Czołowy naturalista i mistyk kina latynoamerykańskiego, wiecznie medytujący nad majestatem obrazów zwyczajnej, człowieczej egzystencji snuje (z mojej perspektywy dużego antyfana twórczości Reygadasa) najbardziej przystępną opowieść ze wszystkich jego dotychczasowych. Interesująca, choć niespecjalnie dająca się racjonalnie wytłumaczyć klamra kompozycyjna filmu pod postacią czerwonego, świetlistego fauna i zbyt rozczulające filmowanie zabaw dzieci reżysera nawet nie są w stanie zburzyć piękna, prostoty i smutku tej spontanicznej historii o rodzinie przeżywającej swoje własne, małe i większe dramaty (opowiadanej zarówno przez pryzmat scen z ich życia oraz wykluwających się ze skromnych dialogów znajomych młodego małżeństwa). Carlos Reygadas na pewno na poziomie swojego kolejnego filmu robi się już nieco autotematyczny w chałupniczym, celebracyjnym ukazywaniu zwyczajności w nieprzeciętnie pięknych obrazach, ale ogromnej, jakby boskiej wrażliwości na tym polu nie można mu odmówić.

Ocena: wrażliwe 6/10

***

Ranking filmowy po 10 dniach festiwalu:

1. Beasts Of The Southern Wild, reż. Behn Zeitlin
2. Amour, reż. Michael Haneke
3. Laurence, Anyways, reż. Xavier Dolan
4. Holy Motors, reż. Leos Carax
5. On The Road, reż. Walter Salles
6. Io e Te, reż. Bernardo Bertolucci
7. Jagten, reż. Thomas Vinterberg
8. The Angels’ Share, reż. Ken Loach
9. Elefante Blanco, reż. Pablo Trapero
10. The King Of Pigs, reż. Sang-ho Yeun
11. Like Someone In Love, reż. Abbas Kiarostami
12. No, reż. Pablo Larraín
13. Moonrise Kingdom, reż. Wes Anderson
14. La Pirogue, reż. Moussa Touré
15. Broken, reż. Rufus Norris
16. Post Tenebras Lux, reż. Carlos Reygadas
17. De Rouille et D’os, reż. Jacques Audiard
18. Killing Them Softly, reż. Adrew Dominik
19. Reality, reż. Matteo Garrone
20. Cosmopolis, reż. David Cronenberg
21. Niebezpieczne Związki, reż. Jin-ho Hur
22. Lawless, reż. John Hillcoat
23. Dupa Dealuri, reż. Cristian Mungiu
24. La Noche de Enfrente, reż. Raul Ruiz
25. The Sapphires, reż. Wayne Blair
26. Paradies: Liebie, reż. Ulrich Seidl
27. Dracula 3D, reż. Dario Argento
28. The Taste Of Money, reż. Sang-soo Im
29. God’s Neighbors, reż. Meni Yaesh
30. Despues de Lucia, reż. Michel Franco
31. Antiviral, reż. Brandon Cronenberg
32. Vous n'avez Encore Rien Vu, reż. Alain Resnais
33. Ai To Makoto, reż. Takashi MiikeSub bbnautFlash_FSCommand(ByVal command, ByVal args)
call bbnautFlash_DoFSCommand(command, args)
end sub

http://filmaster.pl/film/holy-motors/
http://filmaster.pl/film/do-nui-mat/

33 filmy w 10 dni. To robi wrażenie. Pewnie marzysz teraz o tym, żeby wrócić do domu i się porządnie wyspać. :)

No trochę męczy ten festiwal, głównie przez stanie w kolejkach. Moja średnia wyjdzie ponad 3 filmy na dzień, choć spokojnie można było więcej, tylko ja w połowie zrobiłam sobie mały oddech i wracałam wcześniej by się wyspać (by zdążyć na poranny seans musiałam wstawać o 6 rano). Ale np. w piątek udało mi się być na 6 seansach, aż nie wierzę, że dałam radę:)

Zazdroszczę!

@ayya Generalnie super, że to akurat Ty pojechałaś, bo raz, że Twoje refleksje coś mi mówią, a dwa - niewiele znam osób, które nie dosypiając i biegając od seansu do seansu, dałyby radę od ręki takie sensowne krótkie recki machnąć. Respect i udanego odsypiania życzę. :)

Dzięki za miłe słowa! Generalnie gdy emocje już opadną, na zimno przemyślę jeszcze raz te oceny i pewnie część poprawię. Dobry festiwal, choć bez wielkich arcydzieł jednak.

Dodaj komentarz