Cannes 2012 - dzień trzeci: w domu Wielkiego Brata, hipsterski Dolan i Mad Men w wersji latynoskiej

Data:

REALITY
reż. Matteo Garrone
Konkurs Główny

Zaskakujący, bo pojawiający się po surowej, paradokumentalnej „Gomorze”, nowy film Matteo Garrone opowiada barwną, temperamentną historię sprzedawcy ryb z Neapolu, Luciano, który za namową córek postanawia wziąć udział w castingu do włoskiej edycji Big Brothera. Gdy niespodziewanie autorzy programu zapraszają Luciano na dalsze przesłuchania do Rzymu, a niepozorny sprzedawca staje się chwilowo ulubieńcem okolicy (i mu się to bardzo podoba), udział w reality show staje się z czasem coraz bardziej chorobliwą obsesją ojca rodziny. Aniello Arena stworzył w „Reality” rewelacyjną kreację człowieka opętanego paranoicznym pragnieniem sławy, jaką we Włoszech zapewnia udział w Big Brotherze. Garrone dość banalnie wyśmiewa ten sposób robienia medialnej kariery (Alex de la Iglesia w „Życie to jest to” wykazał się dużo większą finezją), który zdaje się, że w jego ojczyźnie osiąga całkiem absurdalne rozmiary. W przypadku „Reality” to jednak Arena jest w centrum uwagi. Aktor odsiaduje wyrok wieloletniego więzienia za morderstwo i nie mógł do Cannes przyjechać. Jeśli dostanie nagrodę aktorską (co jest prawdopodobne), będzie to zatem sytuacja bezprecedensowa.

Ocena: stabilne 5.5/10



BEASTS OF THE SOUTHERN WILD
reż. Behn Zeitlin
Un Certain Regard

Behn Zeitlin jest na pewno jednym z faworytów do zwycięstwa w sekcji Un Certain Regard. Kilka miesięcy temu jego „Beasts Of The Southern Wild” triumfowało w Sundance, teraz ma szansę na laury w Cannes. Choć to dopiero początek festiwalu, trzeba przyznać, że ewentualne wyróżnienia byłyby jak najbardziej zasłużone. Młody debiutant wykreował wspaniały świat obskurnego marginesu, budowany na stertach cywilizacyjnych odpadów przez prostych, odrobinkę nawet dzikich ludzi. Mieszkańcy tego poprzecinanego wodami pustkowia żyją według własnych, prostych reguł, w zgodzie i w szacunku dla wszechpotężnej natury, najważniejszy cel ich egzystencji to przetrwanie i pielęgnowanie pamięci o wartościach, które pozwalają przeżyć. Ten świat oglądamy oczami małej dziewczynki, samotnie wychowywanej przez ojca na odludziu, chłonącej wszystko to, co ta dziwaczna rzeczywistość dorosłych stara się jej wpoić i interpretując swoje obserwacje według własnej, dziecięcej logiki. W momencie próby mała Hushpuppy, niczym bohaterka „Jeźdźca Wielorybów” Niki Caro, stanie przed koniecznością wzięcia odpowiedzialności za swoich bliskich. Piękne, symboliczne zakończenie filmu , ujmująca prostota w realizacji, cała finezja treści w gruncie bardzo prostej opowieści Behna Zeitlina składają się na fantastyczną, cudowną baśń – coś szalenie oryginalnego i tak ślicznie prostolinijnego. Realizmu magicznego najwyższej klasy w kinie nigdy za wiele.

Ocena: zasłużone 8/10

BEASTS OF THE SOUTHERN WILD

LAURENCE, ANYWAYS
reż. Xavier Dolan
Un Certain Regard

Ciągle mam ten sam problem z Xavierem Dolanem. To naprawdę zdolny, młody człowiek, szalenie wrażliwy na obrazy i dźwięki, na pewno jest obiecującym artystą o nieprzeciętnym talencie. Ale biorąc pod uwagę efekty całościowe, reżyserem filmowym pozostaje w dalszym ciągu bardzo niedoskonałym. Jego rozwinięty do niebotycznych, ponad dwuipółgodzinnych rozmiarów melodramat o wzlotach i upadkach miłości, naznaczony jest tajemnicą tytułowego Laurence’a. W pewnym momencie jego zaawansowanego już związku z rudowłosą Fred zdradza dziewczynie prawdę o skrywanej do tej pory tożsamości seksualnej. Laurence urodził się chłopcem, ale pragnie być kobietą. Uczucia, jakie łączę tę dwójkę, wydają się być jednak bardzo mocne, nawet jak na tak istotne wyznanie. Film Dolana z łatwością mógłby trafić do niszy ambitnego kina genderowego, gdyby nie tworzące go cudowne obrazy i perfekcyjnie dobrana, nawet jeśli czasem zbyt bombastyczna muzyka. Kanadyjczyk z lubością popisuje się swoją maestrią w tym temacie i w dużej mierze bardzo błyskotliwie udaje mu się zamaskować fakt, że „Laurence, Anyways” bardziej niż do epickich historii burzliwych miłości w stylu „Jules i Jim” czy „Nieznośnej Lekkości Bytu”, zbliża się do kiczowatego, hipsterskiego kina o rozterkach i problemach transseksualistów.

Ocena: ambiwaletne 6.5/10



NO
reż. Pablo Lorrain
Directors’ Fortnight

Długa owacja na stojąco dla Pablo Larraína, podsumowującego swoją filmową trylogię poświęconą historii Chile pod rządami Pinocheta. Reżyser opowiada o kulisach słynnego referendum, w którym obywatele mieli zdecydować o ewentualnym przedłużeniu prezydentury generała. Mamy koniec lat 80. i sam środek kampanii, w którą dzięki naciskom Zachodu mogła legalnie zaangażować się antyrządowa opozycja. Rywalizacja między dwoma obozami będzie się toczyć na ekranach telewizora i właśnie to decyduje o tak niezwykłej efektowności kameralnego „No”. Larraín pokazuje przeróżne, fascynujące szczegóły związane z reklamą i marketingiem, a że robi to z niesamowitą lekkością i wysmakowaną ironią, brawa dla niego (może ogląda „Mad Mena”?). Reżyser zaskoczył tym bardziej, że do tej pory raczej w mroczny sposób opowiadał o upadku i wyniszczaniu jednostek przez opresyjną dyktaturę. O ofiarach reżimu Pinocheta też się w „No” pamięta, ale najtrudniejszą sztuką jest przecież opowiadanie o własnej historii najnowszej bez epatowania poprawną martyrologią i akademickim dramatem. Choć Larraín nie ustrzegł się też przesadnej, bezpiecznej idealizacji swoich bohaterów, za finezyjne detale epoki i ujmujący humor te brawa mu się po prostu należały.

Ocena: mocne 6.5/10

***

Ranking filmowy po 2 dniach festiwalu:

1. Beasts Of The Southern Wild, reż. Behn Zeitlin
2. Laurence, Anyways, reż. Xavier Dolan
3. No, reż. Pablo Larrain
4. Moonrise Kingdom, reż. Wes Anderson
5. Broken, reż. Rufus Norris
6. De Rouille et D’os, reż. Jacques Audiard
7. Reality, reż. Matteo Garrone
8. Paradies: Liebie, reż. Ulrich SeidlSub bbnautFlash_FSCommand(ByVal command, ByVal args)
call bbnautFlash_DoFSCommand(command, args)
end sub

Tu masz brakujący film do podpięcia: http://filmaster.pl/film/no/

Dodaj komentarz