CANNES 2017: HANEKE, LANTHIMOS, COPPOLA (6)

Data:


HAPPY END
reż. Michael Haneke
Konkurs Główny

To właśnie "Happy End" było najgorętszym pokazem tegorocznego festiwalu w Cannes. Wizja tego, że austriacki reżyser może stać się pierwszym człowiekiem w historii, który Złotą Palmę otrzyma trzykrotnie, rozpala tu wyobraźnię dosłownie wszystkich. Rodzinne portrety to mały leitmotiv wśród festiwalowych tytułów. Ale ta podstawowa komórka społeczna u Michaela Haneke to zdecydowanie coś więcej niż sieć relacji międzyludzkich czy siedlisko patologii. Familia Laurentów - ludzi bogatych, z tradycją, oddających się wdzięcznym rytuałom i podtrzymująca zabytkowe ceremoniały - to stara Europa w miniaturze. A może nawet w krzywym zwierciadle. 85-letni senior rodu ma już wszystkiego dość i nieskutecznie próbuje odebrać sobie życie. Jego 12-letnia wnuczka najpierw faszeruje chomika antydepresantami, a potem sama przechodzi załamanie nerwowe, gdy jej matka popełnia samobójstwo. Kontrolę nad kondycją Laurentów twardą ręką sprawuje Anne, stojąca na czele dużego przedsiębiorstwa budowlanego poważna bizneswoman. Ta rodzina, zupełnie jak Zachodnia Europa, jednak tonie, ale jeszcze unosi się na powierzchni... (czytaj całość)
THE KILLING OF A SACRED DEER
reż. Yorgos Lanthimos
Konkurs Główny

Yorgos Lanthimos ma własny, osobliwy styl i nie ulega to też wątpliwości przy „The Killing of a Sacred Deer”. Pokazuje on ludzi i sytuacje w realnych przestrzeniach – w nowoczesnym szpitalu, gdzie główny bohater pracuje jako kardiochirurg, w domowym wnętrzu, które wygląda adekwatnie do tego, jaki może mieć wystrój domostwo majętnej, lekarskiej rodziny, w typowym barze. Także rodzina Stevena wygląda całkiem normalnie – ładna żona i dwoje równie ładnych, ułożonych dzieci. Do tego perfekcyjnego obrazka nie pasuje jedynie Martin, nastolatek, z którym lekarz utrzymuje dziwnie bliską relację. Obdarowuje nastolatka drogimi prezentami, zabiera na obiady, a w końcu zaprasza do siebie do domu, by ten poznał jego rodzinę. Chłopak ingeruje coraz mocniej w prywatność bliskich Stevena, aż ostatecznie ujawnia mu swoje nieprawdopodobne zamiary, które dalekie są od chęci nawiązania przyjacielskich relacji.

„The Killing of a Sacred Deer” zawiera w sobie elementy zarówno biblijnej przypowieści, antycznej tragedii, jak i chłodnego dreszczowca, a nawet idąc dalej - oryginalnego horroru, w którym nie leje się krew, ale napięcie i niepokój wzrastają wraz z rozwojem sytuacji w filmie i brzmiącą coraz bardziej złowieszczo klasyczną, wzniosłą muzyką, towarzyszącą poczynaniom bohaterów. Dzieło Lanthimosa jest tak perfekcyjnie zrealizowane, że niejednokrotnie w trakcie seansu pojawia się u widza poczucie poważnego dyskomfortu spowodowane tym, co dzieje się na ekranie. Na tym idealnym szkle znajdują się jednak poważne rysy.

Za tą opowieścią o zemście i karze za grzechy nie kryje się właściwie nic. Nieskazitelna realizacja filmu przysłania (całkiem skutecznie) brak przejmującej treści, większej głębi i intrygującego przekazu, który powinien prowokować gorące dyskusje (tak było przy „Kle” czy „Lobsterze”), a z „The Killing of a Sacred Deer” zieje niemiłosiernym chłodem. Potęgują go elementy charakterystyczne dla Greka – autystyczna komunikacja między postaciami, wywołująca jednocześnie śmiech, zażenowanie i niepokój czy atmosfera umowności, towarzysząca bardzo realnie ukazanemu światu przedstawionemu.

Nowy film Yorgosa Lanthimosa, choć nie jest dziełem złym, to moje największe rozczarowanie tegorocznego festiwalu w Cannes. Gdy się już ocknęłam po porażeniu realizatorską wirtuozerią reżysera, ogarnęło mnie poczucie pustki i kompletnego braku zaangażowania w tę historię i finalny los jej bohaterów.

THE BEGUILED
reż. Sofia Coppola
Konkurs Główny

Sofia Coppola zrobiła coś, czego chyba niewielu się po niej spodziewało. Potencjalnie intensywny, feministyczny dramat przekształciła w baśniowy film o małych kobietkach, które stawiają czoła zagrożeniu z zewnątrz w niespokojnych czasach wojny secesyjnej. Kilka dziewcząt utknęło w eleganckiej pensji na amerykańskim Południu. Trwa wojna, więc zarządzająca szkołą Panna Martha (Kidman) z pomocą swoich podopiecznych, musi dbać o porządek i normalność sama i bez niczyjej pomocy. Oprócz uczennic u jej boku pozostała też nauczycielka Panna Edwina (Dunst). Pewnego dnia jedna z dziewczynek znajduje w lesie rannego żołnierza – dezertera z armii Unii (Farell). Kierowana współczuciem i troską prowadzi go do pensji, gdzie Panna Martha zapewnia mu opiekę i pozwala dojść do siebie. Z zaznaczeniem jednak, iż gdy wydobrzeje, albo wróci do swoich, albo wyda go Konfederatom. „The Beguiled” to druga już ekranizacja książki Thomasa P. Cullinana, ale w przeciwieństwie do filmu z Clintem Eastwoodem, Coppola przyjęła bardziej naturalny dla siebie, bo kobiecy punkt widzenia i to od strony swoich bohaterek pokazuje, jak pojawienie się obcego budzi w pozornie dobrze wychowanych dziewczętach niezdrową rywalizację, napędzaną ich tłumionymi obsesjami, emocjami, pragnieniami... (czytaj całość)