Kino o właściwościach pluszowego misia

Data:
Ocena recenzenta: 7/10

„The Dish & The Spoon” to pozycja z cyklu kina pluszowego – przeuroczy film, który nie tyle zaraża optymizmem, ile poprawia humor i metaforycznie przegania chmury w deszczowy dzień. Alison Bagnall nie ukrywa, że nie chciała stworzyć skomplikowanego dramatu czy też kameralnego romansu, ale prosty film, który by rozbawił zarówno ją samą podczas jego realizacji, jak i widza w trakcie seansu.

Tę pozycję nawet trudno rozpatrywać w kategorii linearnego, tradycyjnego dzieła filmowego. Istnieje tu co prawda jakaś kilkudniowa perspektywa czasowa, ale zdaje się mieć ona zupełnie drugorzędne znaczenie dla prezentowanej historii. Na najważniejszą część „The Dish & The Spoon” składa się kilkanaście rozkosznych scenek z dwójką postaci w roli głównej. Wschodząca gwiazda kina niezależnego, Greta Gerwing, w fenomenalny sposób wciela się w postać rozbitej emocjonalnie młodej mężatki Rose, która odkrywa, że została zdradzona przez męża. W pidżamie i płaszczu ucieka z domu i jedzie na wybrzeże stanu Delaware, gdzie jej rodzice w małym, nadmorskim miasteczku mają letniskowy domek. Smutna, rozzłoszczona i opętana pragnieniem zemsty na kochance Rose po drodze spotyka młodziutkiego Anglika – gościa o aparycji Roberta Smitha i sposobie bycie hipstera z początku lat 80. Chłopiec dla Rose stanie się kimś w rodzaju terapeuty (albo anioła – jak chce reżyserka) – swoją niewinnością, szczerością i bezpretensjonalnością ukoi skołatane nerwy dziewczyny i pozwoli jej na chwile zapomnieć o niewiernym mężu i odzyskać psychiczną równowagę.

Alison Bagnall nie chciała, by historia bezimiennego Anglika i Rose przeistoczyła się w melodramatyczny romans. Uczucie, które połączy tę dwójkę, będzie czysto platoniczne, nieśmiałe i niewinne. Przypomina pierwszą miłość na wakacyjnym wyjeździe – bohaterowie „The Dish & The Spoon” poznają się przecież w nadmorskiej miejscowości poza letnim sezonem, a czas spędzają na beztroskim nic-nie-robieniu (kursie tańca w XVIII-wiecznych strojach, fikcyjnych zaślubinach, łowieniu ryb etc.), zachowując się jak para zakochanych, niewinnych nastolatków. Oboje jednak dobrze wiedzą, że taka sytuacja nie będzie trwała wiecznie.

Reżyserka w cudownym sposób uchwyciła moment życiowego zawieszenia, które staje się najlepszym lekarstwem na małżeński kryzys. Aby w taki sposób rozwiązywać problemy, konieczne jest spotkanie na swojej drodze człowieka o podobnej emocjonalności, a takim idealnym partnerem był chłopiec dla Rose. On poprawił dziewczynie samopoczucie, tak samo jak Alison Bagnall poprawia je widzom swoim kameralnym, cudnym filmem.

Obejrzane w ramach 2. American Film Festival, Wrocław 2011 American Film Festival 2011

Zwiastun: