Na horyzoncie widziałam... (7/2013)

Data:


.
NIEBIAŃSKIE ŻONY ŁĄKOWYCH MARYJCZYKÓW
reż. Alexey Fedorchenko
MIĘDZYNARODOWY KONKURS NOWE HORYZONTY

Po raz kolejny Alexey Fedorchenko zagłębia się w tradycję i zwyczaje Maryjczyków – powoli ginącego narodu żyjącego gdzieś w rosyjskim Tatarstanie. W przeciwieństwie jednak do melancholijnych „Milczących Dusz” w „Niebiańskich Żonach” tętni życie, buzują emocje, uderza humor, dowcip i lekkość. Kilkanaście, przyjemnych nowelek z maryjskimi kobietami w rolach głównych to fantastyczna podróż w świat bogatej, kolorowej, pogańskiej kultury, która w takiej formie w większości przypadków istnieje tylko w literackich tekstach i m.in. za sprawą Fedorchenki, na taśmie filmowej. Pasja, jaka bije z twórczości rosyjskiego reżysera związanej z Maryjczykami, bardzo słusznie każe go porównywać z innym mistrzem – piewcą wschodniego folkloru, Siergiejem Paradżanowem. Oczywiście to nie ten rozmach, zupełnie innym sposób narracji, odmienna tematyka, ale równie znakomita promocja dla zapomnianej, słowiańskiej, etnograficznej oryginalności. Jeden z najfajniejszych filmów w tegorocznym konkursie.

CAMILLE CLAUDEL 1915
reż.Bruno Dumont
PANORAMA

Fragment życia francuskiej rzeźbiarki za murami klasztornej placówki psychiatrycznej, gdzie cierpiącą m.in. na manię prześladowczą i nerwicę natręctw artystkę, umieściła rodzina. Z historii wiemy, że Camille spędziła tam ostatnie 30 lat swojego życia, ignorowana przez najbliższych, odwiedzana jedynie przez brata, który i tak spisał siostrę na straty. Claudel w ujęciu Dumonta i interpretacji jak zawsze znakomitej Juliette Binoche to postać okropnie smutna, kobieta odrzucona i więziona, artystka upadła, szalona i niestabilna. Jest w tym cierpieniu piękno i geniusz. Niemniej, co zaskakujące jeśli chodzi o Dumonta, jego najnowszy film jest bardzo przegadany, wręcz teatralny, bo główni bohaterowie tej historii w dużej mierze wyrzucają z siebie poetyckie monologi, co najbardziej kuje w oczy podczas konfrontacji Camille z jej bratem, odwiedzającym ją w klasztorze. Nawet jeśli gdzieś w tle pojawiają się typowe dla reżysera tematy związane z religią i kondycją człowieka, charakterystyczne dla niego proste ujęcia, ciężko porównywać „Camille Claude 1915” z czymkolwiek, co Francuz do tej pory nakręcił.

ZŁOCISZ MROK PONURY
reż Onur Ünlü
PANORAMA

Jeden z najlepszych filmów tegorocznego festiwalu. Absurdalny komediodramat polany sosem z Gondry’ego, Jeuneta czy Burtona. Prowincjonalny dziwak, Cemal, potrafi przechodzić i widzieć przez ściany. Nie udało mu się skutecznie popełnić samobójstwa, więc dalej włóczy się po swoim miasteczku, filozofuje, rozpamiętuje rodzinną tragedię, pracuje z ojcem w zakładzie fryzjerskim oraz zakochuje się. Na jego perypetie składają się nie tylko miłosne przygody, ale też podejrzany, piłkarski biznes. Turecki film z zapożyczonym z Szekspira tytułem to rzecz cudowna, dziwaczna, przezabawna. Ilość groteskowych pomysłów na pewno przekracza tutaj dopuszczalne standardy, ale w tym tkwi właśnie największa siła tej fantastycznej, dowcipnej, czarno-białej fabuły.

SMAK CURRY
reż. Ritesh Batra
PANORAMA

Komedia romantyczna po indyjsku, ale pozbawiona bollywoodzkiego kiczu, a nawet hollywoodzkich, oczywistych klisz. Niespełniona w małżeństwie gospodyni domowa, dzięki pomyłce firmy kurierskiej dostarczającej jedzenie pracującym mężczyznom, nawiązuje korespondencyjną znajomość ze starszym, owdowiałym urzędnikiem. Dla nich obojga osobliwa konwersacja pozwoli zastanowić się nad własnym życiem i wniesie trochę smaku do nudnawej egzystencji w zatłoczonej, hinduskiej metropolii. Gdzieś na drugim planie znajdzie się nawet miejsce na fajny portret współczesnego społeczeństwa w Indiach, ale to sympatyczna para głównych bohaterów świeci w tym filmie najjaśniej. Na wyróżnienie zasługuje także postać sąsiadki, nazywanej pieszczotliwie „ciocią”, która udzielając nieszczęśliwej mężatce życiowych i kulinarnych rad, staje się najbardziej komicznym elementem fabuły, a nie widać jej na ekranie nawet przez minutę.

GODZINY OTWARCIA
reż. Jem Cohen
PANORAMA

„Przed wschodem słońca” połączone z Uniwersytetem Trzeciego Wieku. Sędziwy strażnik muzealny spotyka w wiedeńskim muzeum turystkę z Kanady, która do Europy ściągnęła umierająca kuzynka. Ponieważ krewna jest w śpiączce, sympatyczny staruszek stanie się dla kobiety przewodnikiem nie tylko po arcydziełach malarskich Kunsthistorisches Museum, ale w ogóle towarzyszem podczas jej pobytu w austriackiej stolicy. Melodramatyczne, banalne perypetie tej pary uzupełniają opowieści z muzealnej codzienności, piękne zdjęcia zgromadzonych tu dzieł sztuki. Podejrzewacie, że może być nudno i flegmatycznie? To macie rację!